Można by rzec, że XVII-nasto wieczny Gdańsk to
archipelag Atlantyd - miejsc bezpowrotnie zmienionych i zaginionych, które
poznajemy, czy raczej odgadujemy, oglądając pozostałe ułamki. Jednym z takich
miejsc zagubionych są gdańskie Żuławy. Ich kilkusetletnią historię i tradycję
zmieniła całkowicie ostatnia wojna. Dlatego z dużym zainteresowaniem
obejrzałyśmy spektakl "Wesele żuławskie z XVII w" przygotowany przez Lokalną
Grupę Działania "Trzy krajobrazy" i zaprezentowany na sopockiej scenie teatru
Off The Beach, w piątkowy wieczór - 28.09.2012. Spektakl, mimo pewnej sztuczności
i umowności, był udanym przywołaniem atmosfery życia na Żuławach Gdańskich w
XVII wieku. A życie to było bardzo ciekawe. Można by je określić bogatym i
szczęśliwym życiem w cieniu śmierci.
Na bogactwo żuławskich gburów wpłynęło wiele czynników - żyzność gleb, pracowitość i zmyślność gospodarzy, wzmacniana surową, protestancką religijnością, wreszcie bliskość Gdańska, promieniującego kulturą i stwarzającego dogodne warunki do handlu. To dlatego żuławskie panny mogły przystrajać się w zakazane im prawem jedwabie i aksamity, a na trwające tydzień wesele zapraszano nawet 400 par - nie licząc się z tym, że za zbytek przyjdzie zapłacić naznaczoną przez gdańskie prawo karę. Z drugiej strony świat ten żył w ciągłym zagrożeniu i lęku przed powodzią, co spektakl ciekawie pokazał, włączając epizody dotyczące tego problemu. Dobrze zorganizowana, pracowita i zdyscyplinowana społeczność Żuław Gdańskich nauczyła się walczyć z żywiołem i unikać, na ile się dało, jego niszczycielskiej mocy. Zagłada, paradoksalnie, przyszła od strony lądu. Z powodzi wojny ocalało kilka podcieniowych domów, cmentarzy i rzędy wierzb znaczących niegdyś bieg dróg.
(tekst. A. Olewniczak)
Na bogactwo żuławskich gburów wpłynęło wiele czynników - żyzność gleb, pracowitość i zmyślność gospodarzy, wzmacniana surową, protestancką religijnością, wreszcie bliskość Gdańska, promieniującego kulturą i stwarzającego dogodne warunki do handlu. To dlatego żuławskie panny mogły przystrajać się w zakazane im prawem jedwabie i aksamity, a na trwające tydzień wesele zapraszano nawet 400 par - nie licząc się z tym, że za zbytek przyjdzie zapłacić naznaczoną przez gdańskie prawo karę. Z drugiej strony świat ten żył w ciągłym zagrożeniu i lęku przed powodzią, co spektakl ciekawie pokazał, włączając epizody dotyczące tego problemu. Dobrze zorganizowana, pracowita i zdyscyplinowana społeczność Żuław Gdańskich nauczyła się walczyć z żywiołem i unikać, na ile się dało, jego niszczycielskiej mocy. Zagłada, paradoksalnie, przyszła od strony lądu. Z powodzi wojny ocalało kilka podcieniowych domów, cmentarzy i rzędy wierzb znaczących niegdyś bieg dróg.
(tekst. A. Olewniczak)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz