niedziela, 6 lutego 2011

W Sali Czerwonej

Sala Czerwona Ratusza Gł. Miasta w Gdańsku
Sala Rady, zwana Salą Czerwoną, ratusza głównomiejskiego jest najbardziej wyjątkowym z wszystkich wyjątkowych miejsc Gdańska, a to dlatego, że przyrównać ją można do słońca wokół którego wszystko krąży, a ono samo tkwi nieruchomo na firmamencie. To tu, za pysznymi drzwiami ubranymi napisem Militimus pro lege, pro grege (walczymy o prawo, o społeczeństwo) dział się Gdańsk – toczyły się rozmowy, zapadały decyzje fundamentalne dla kształtu kupieckiej republiki, jej polityki, rozwoju i charakteru. I choć tamtego Gdańska już nie ma, coś z jego atmosfery musiało pozostać, skoro udzieliła się nam tak wyraźnie, gdy rankiem 6 lutego 2011 roku stanęliśmy otoczeni obrazami Hansa Vredemana de Vries oraz Izaaka van den Blocka. Bo to właśnie dekoracja Sali Czerwonej, szczęśliwie ocalała z kataklizmu wyzwalania Gdańska przez czerwonoarmistów, zawiera w sobie niezwykłą opowieść o tym czym był i żył Gdańsk u szczytu swej potęgi.
 

Sala Czerwona Ratusza Głownego Miasta
  Odpowiedź na to pytanie daje usytuowany w dekoracji stropu, na samym środku sali obraz „Apoteoza Gdańska”. Na nim panorama Gdańska wywyższona na łuku triumfalnym sięga niebios, z których wynurza się Boska Prawica i utwierdza wieżę miejskiego ratusza. Bóg bierze miasto pod swoje skrzydła – co oznajmia napis Ista servat sub his alis. Potwierdzeniem boskiej opieki jest również okalająca miasto tęcza – widomy znak przymierza ludzi z Bogiem. Skutkiem Bożej Łaski jest materialna pomyślność miasta, której źródłem jest handel. Na obrazie widzimy Wisłę, zatłoczoną niczym dzisiejsza obwodnica, którą suną do Gdańska wypchane zbożem dubasy, a wypływają z niego statki morskie pod różnobarwnymi banderami. Przed Dworem Artusa stoi wielobarwny i wielonarodowy tłum, pośród którego, w samym centrum, łatwo zauważyć polskiego szlachcica w kontuszu, z podgoloną czupryną, ściskającego dłoń gdańskiego kupca. To handel polskim zbożem decydował o zamożności Gdańska.
Apoteoza Gdańska Izaak van den Blocke


Jest więc Gdańsk miastem bogatym i pięknym, tętniącym życiem, a co najważniejsze obdarzonym Łaskawością Niebios. Czym sobie na to zasłużył dowiedzieć się można studiując pozostałe obrazy ilustrujące system wartości dawnych gdańszczan.

SPRAWIEDLIWOŚĆ H. Vredemana de Vries
Najważniejszą z tych wartości – fundamentalną zasadą moralną jest z pewnością sprawiedliwość. Co zgodne jest z platońską koncepcją cnót kardynalnych. To jej właśnie poświęcony jest pierwszy i ostatni obraz cyklu Hansa Vredemana de Vries. Pierwszy obraz przedstawia sprawiedliwość ludzką, uosabianą przez nieprzekupnych i mądrych sędziów, badających sprawę i niezapominających o miłosierdziu. Ostatni obraz przedstawia sąd ostateczny, przypominając, że wszyscy, nawet sędziowie, podlegamy sprawiedliwości Boskiej.

Drugą wartością bogato reprezentowaną zarówno w cyklu Vredemana jak i obrazach van den Blocka jest mądrość, rozumiana przede wszystkim jako Rada, mądrość zbiorowa – tak przedstawił ją Vredeman, natomiast u van den Blocka ilustruje ją modlący się król Salomon, który na mądrości oparł swoje panowanie. Nad nim napis „Consilium res sancta” oraz „Domino Sapientia” podkreśla boskie pochodzenie mądrości i wagę zbiorowego wysiłku Rady, tak istotną dla Gdańska. To przekonanie wyraża również obraz „Helwidiusz Priscus i cesarz Wespazjan”, gdzie reprezentującemu republikańskie poglądy Helwidiuszowi przeciwstawione są dyktatorskie zapędy Wespezjana, nie bez aluzji zapewne do niezależności jaką zawsze starał się zachować Gdańsk wobec formalnego zwierzchnictwa Rzeczpospolitej.
To jak powinni zachowywać się obywatele Gdańska, jaki powinien być ich stosunek do Rady i siebie nawzajem jest treścią wielu zdobiących Salę Czerwoną obrazów. Wymienić tu trzeba obraz „Atilius Regulus” stawiający gdańszczanom przykład słynnego Rzymianina, dochowującego danego słowa i lojalności wobec państwa, nawet w obliczu śmierci, czy „Aleksander Wielki i Hefajstion” podkreślający wartość dyskrecji i przyjaźni w stosunkach państwowych.

Na koniec koniecznie wspomnieć trzeba o jeszcze jednym niezwykle ważnej dla gdańszczan filarze ich pomyślności, czyli pobożności. Była to oczywiście pobożność protestancka, podkreślająca konieczność Bożej łaski do zbawienia, ale kładąca równocześnie silny nacisk na uczynki miłosierdzia i rygoryzm moralny. Dotykające tego tematu obrazy podkreślają, że w obliczu Boga nie możemy liczyć na żadne pośrednictwo czy wstawiennictwo, a jedyną drogą do niego jest Pismo Święte, które nam zostawił – przywołane na wszystkich obrazach Hansa Vredemana.

To krótkie sprawozdanie z naszych odwiedzin Sali Czerwonej nie wyczerpuje oczywiście tematu. Długo można jeszcze z pewnością stać i patrzeć, patrzeć i dociekać, śledzić myśli i intencje twórców oraz ich zleceniodawców. Trzeba jednak na koniec dodać nie bez smutku, że gdy tak staliśmy i patrzyliśmy, dość długo, wypatrzyliśmy niejedną niestety usterkę i niedoróbkę w zakończonym niedawno remoncie. A największym rozczarowaniem była czerwień Sali Czerwonej, którą tworzy jakieś zgrzebne grube sukno, bardzo pospolite w wyglądzie, Czy znieśliby to gdańscy rajcy specjaliści od włoskich jedwabi , brugijskich kosztownych tkanin i flamandzkich koronek? Na pewno nie! Czyjaś głowa potoczyłaby się bez wątpienia za tak jawne pogwałcenie majestatu!

tekst: Anna Olewniczak

Brak komentarzy: